KARTY

sobota, 8 stycznia 2011

Na zamku Malahide

Nie znam nikogo, kto mógłby powiedzieć, że jego rodzina mieszka w tym samym miejscu od 800 lat. Zamek w nadmorskim Malahide był rezydencją rodziny Talbotów od 1169 do 1973 roku czyli przez 804 lata. Ostatni z Lordów Talbot zmarł nie pozostawiając potomka, zamek Malahide został przekazany wtedy lokalnym władzom. Obecnie zamek otwarty jest dla zwiedzających przez cały rok, bilety po 7,50.
  
Historia zamku to w uproszczeniu cała historia Irlandii od najazdów Wikingów aż do wstąpienia do Unii Europejskiej. Osiem wieków historii zaklętej w kamiennym zamku, pięknie zadbanym i chętnie odwiedzanym, jako że z lotniska to tylko 15 minut.

W XII wieku podczas normańskiej inwazji na Irlandię ziemie Malahide zostały przyznane francuskiej rodzinie Talbot. Jak na przykładnego rycerza normańskiego przystało Sir Ryszard Talbot na początek zbudował kamienną wieżę. Była ona jednocześnie ufortyfikowanym domem dla Talbotów oraz ich służby i wszystkich zwierząt. Były to burzliwe czasy, dlatego teraz po całej Irlandii rozsiane są ruiny wielu podobnych wież. Malahide Castle jest rzadkim przykładem takiego wczesnego normandzkiego zamku, który przetrwał wszystkie ataki i znacznie się rozrósł do naszych czasów. 

Komnaty nie są już oświetlane kagankami, z podłóg zniknęły słomiane maty, w oknach pojawiły się szyby, a na parterze sklep z pamiątkami i restauracja, więc zamek nie przypomina już wcale pierwotnej normandzkiej warowni z XII wieku. Malahide Castle jest tak naprawdę muzeum, w którym obok pięknie rzeźbionego talizmanu z XVI wieku, krzeseł z drzewa orzechowego i pozłacanych drewnianych stołów z XVIII wieku podziwiać można ręcznie tkane dywany oraz kopie watykańskich fresków Rafaela i obrazy wypożyczone z Galerii Narodowej w Dublinie. 
 

Spotkałem się z głosami, że na zamku Malahide bywa tłoczno, dla równowagi dodam, że w pewne dni bywa też pustawo. W sam raz na delektowanie się detalami. Bez przeszkód mogłem przyjrzeć się ręcznie rzeźbionej kolejce, wiktoriańskiej Arce Noego, którą dzieci mogły bawić się tylko w niedzielę oraz prababci lalki Barbie spoczywającej od 200 lat w łóżeczku tuż obok równie leciwego konika na biegunach.   
 

Zamek, który przetrwał 800 lat wie jak witać kolejnych przybyszów - przy zakupie biletów otrzymuje się komentarz przewodnika w tłumaczeniu na swój własny język - wszystko jest ładnie spięte sztywnymi okładkami. To bardzo pomaga - nie wszyscy turyści znają słowa: "mosiądz", "rzemiosło" czy też "w przededniu".   
  
W przededniu wielkiej bitwy nad rzeką Boyne w tej oto sali zjedli wieczerzę wszyscy mieszkańcy zamku Malahide. Dzień później, 12 lipca roku 1690, na kolejnej kolacji pojawiły się tylko kobiety. Wszyscy wojownicy polegli bowiem rankiem nad rzeką Boyne. O polskim akcencie tej najważniejszej irlandzkiej bitwy pisałem tutaj.
  
Na koniec zwiedzania warto wejść do zamkowej biblioteki i pogłaskać palcem grzbiety ksiąg wydanych 300 lat temu. Zamierzam tam wrócić wiosną, kiedy ogrody Malahide odżyją po raz kolejny.   
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz