Castledermot
 to bardzo małe miasteczko, w którym zatrzymałem się na kawę jakiś czas 
temu. W dłuższych trasach po Irlandii lubię robić sobie przerwy w 
miejscach wyposażonych w tysiącletnie celtyckie krzyże, ewentualnie 
okrągłe wieże w podobnym wieku lub przynajmniej średniowieczne ruiny 
ewentualnie jakieś styropianowe kubki z kawą. W Castledermot (hrabstwo Kildare) znalazłem wszystko powyższe, więc zostałem dłużej niż pierwotnie zamierzałem. 
Święty
 Dermot (Diarmuid), dał swoje imię tej osadzie jakieś 1200 lat temu, 
jeszcze przed przybyciem Wikingów. Niedługo później stanęła tu jedna z 
typowych irlandzkich okrągłych wież, sądząc z jej budowy - 
prawdopodobnie jedna z pierwszych w kraju. 
Jest dość
 nietypowa i bardzo dobrze zachowana. W odróżnieniu od innych budowli 
tego rodzaju - wejście do wieży jest na poziomie ziemi, dzięki czemu 
dziś można do niej wejść bez żadnego sprzętu alpinistycznego (ongiś do 
takich wież wchodziło się wyłącznie po drabinach). Klucz do wieży jest w
 kancelarii Church of Ireland naprzeciwko. Wieża jest jedną z niższych w
 kraju – ma ok. 20 metrów wysokości. Wieńczące ją obronne flanki są też 
nietypowe – zastąpiły zwyczajny spiczasty dach jakieś 150 lat temu.
Wokół okrągłej wieży znalazłem
 inne kamienne rarytasy. Pierwszym z nich był kamień z regularnym 
otworem – rytualny kamień druidów, bardzo rzadki zarówno w Irlandii jak i
 na pozostałych wyspach świata. Otwór w takim kamieniu sporządzany był z
 myślą o sytuacjach, kiedy coś komuś trzeba obiecać, lub coś uleczyć. 
Małżeństwo zawierane przez przełożenie rąk przez kamień miało być trwałe
 jak i sam kamień, a ręce i nogi przełożone przez otwór kamienia same 
zdrowiały.  
Ten
 kamień z owalnym otworem pośrodku stał sobie tak po prostu w miejscu, 
gdzie zatrzymałem się tylko na kawę. A nie tak dawno o mało nie zostałem
 zeżarty przez szczury kukurydziane
 podczas jednego z moich polowań na kamienie z dziurą. Zamiast się 
narażać trzeba było od razu przyjechać do Castledermot, tym bardziej, że
 są tu nawet DWA takie kamienie. Na poniższym obrazku widać oba dziurawe kamienie, tzw. "holed stones". 
Obok
 tych dziurawych i dość rzadkich kamieni leży inny arcyciekawy głaz. To 
jedyny zachowany w Irlandii nagrobny kamień pochodzenia skandynawskiego.
 Nagrobek Wikinga, tzw. „hog-back” pozostawiony w miejscu, gdzie 
jednocześnie stoi jedna z pierwszych w Irlandii wież broniących przed 
Wikingami to rzeczywiście dobre miejsce, gdzie można napić się dobrego 
espresso na stacji benzynowej. Być może skonał tu nawet pierwszy z 
atakujących Irlandię Wiking. Być może potem Wikingowie nie zostawiali 
już swoich poległych wojowników w pobliżu okrągłych wież. 
Na
 zdjęciu powyżej za podłużnym nagrobkiem jedynego pozostawionego w 
Irlandii zabitego Wikinga stoi celtycki krzyż, bogato zdobiony, wiek 
około 1100 lat. Nie ustępuje urodą rzeźbionym krzyżom z Kells, Monasterboice i Castlekeeran. Prawdziwy świadek tamtych czasów, który wytrzymał tyle lat pod gołym i deszczowym irlandzkim niebem. 
Po
 drugiej stronie okrągłej wieży stoi drugi ponad tysiącletni „Celtic 
Cross”. Niższy od poprzedniego, ulokowany w cieniu zmieniających się 
przez minione wieki drzew więc porośnięty mchem, jednak nadal w 
doskonałej kondycji.
Po
 obejrzeniu wszystkich tych ciekawych kamiennych świadków historii 
Irlandii wracam do samochodu i biorąc drugą kawę spoglądam na przeciwną 
stronę ulicy. Są tam jakieś pokaźne ruiny. Furtka otwarta. Sprawdzam. 
Wrzeszczące dzieciaki wpadają w te olbrzymie ruiny i śmiejąc się przemykają główną nawą opactwa do swoich domów leżących gdzieś dalej za bagnami.
A
 ja stoję z kubkiem mojej kawy pośrodku średniowiecznych ruin. Śmiech 
dzieciaków dawno umilkł a ja wpatruję się w kolejną tablicę, która 
głosi, że oto stoję przed największym w Europie średniowiecznym oknem. 
Okno
 tego opactwa jest ponoć najwyższe ze wszystkich okien zbudowanych w 
średniowiecznej Europie. Dopijam kawę postanawiając, że sprawdzę to 
później w necie. 
Później sprawdzam, okno w Castledermot nawet bez szyb wciąż pozostaje najwyższym średniowiecznym oknem w Europie. Byłem, sprawdziłem, opisałem.
Przerwa na kawę dobiega końca, czas ruszać dalej. 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz