KARTY

piątek, 22 października 2010

Przerwa na kawę w Castledermot

Castledermot to bardzo małe miasteczko, w którym zatrzymałem się na kawę jakiś czas temu. W dłuższych trasach po Irlandii lubię robić sobie przerwy w miejscach wyposażonych w tysiącletnie celtyckie krzyże, ewentualnie okrągłe wieże w podobnym wieku lub przynajmniej średniowieczne ruiny ewentualnie jakieś styropianowe kubki z kawą. W Castledermot (hrabstwo Kildare) znalazłem wszystko powyższe, więc zostałem dłużej niż pierwotnie zamierzałem. 
 

Święty Dermot (Diarmuid), dał swoje imię tej osadzie jakieś 1200 lat temu, jeszcze przed przybyciem Wikingów. Niedługo później stanęła tu jedna z typowych irlandzkich okrągłych wież, sądząc z jej budowy - prawdopodobnie jedna z pierwszych w kraju. 


Jest dość nietypowa i bardzo dobrze zachowana. W odróżnieniu od innych budowli tego rodzaju - wejście do wieży jest na poziomie ziemi, dzięki czemu dziś można do niej wejść bez żadnego sprzętu alpinistycznego (ongiś do takich wież wchodziło się wyłącznie po drabinach). Klucz do wieży jest w kancelarii Church of Ireland naprzeciwko. Wieża jest jedną z niższych w kraju – ma ok. 20 metrów wysokości. Wieńczące ją obronne flanki są też nietypowe – zastąpiły zwyczajny spiczasty dach jakieś 150 lat temu.
  
Wokół okrągłej wieży znalazłem inne kamienne rarytasy. Pierwszym z nich był kamień z regularnym otworem – rytualny kamień druidów, bardzo rzadki zarówno w Irlandii jak i na pozostałych wyspach świata. Otwór w takim kamieniu sporządzany był z myślą o sytuacjach, kiedy coś komuś trzeba obiecać, lub coś uleczyć. Małżeństwo zawierane przez przełożenie rąk przez kamień miało być trwałe jak i sam kamień, a ręce i nogi przełożone przez otwór kamienia same zdrowiały.  
  
Ten kamień z owalnym otworem pośrodku stał sobie tak po prostu w miejscu, gdzie zatrzymałem się tylko na kawę. A nie tak dawno o mało nie zostałem zeżarty przez szczury kukurydziane podczas jednego z moich polowań na kamienie z dziurą. Zamiast się narażać trzeba było od razu przyjechać do Castledermot, tym bardziej, że są tu nawet DWA takie kamienie. Na poniższym obrazku widać oba dziurawe kamienie, tzw. "holed stones". 
  
Obok tych dziurawych i dość rzadkich kamieni leży inny arcyciekawy głaz. To jedyny zachowany w Irlandii nagrobny kamień pochodzenia skandynawskiego. Nagrobek Wikinga, tzw. „hog-back” pozostawiony w miejscu, gdzie jednocześnie stoi jedna z pierwszych w Irlandii wież broniących przed Wikingami to rzeczywiście dobre miejsce, gdzie można napić się dobrego espresso na stacji benzynowej. Być może skonał tu nawet pierwszy z atakujących Irlandię Wiking. Być może potem Wikingowie nie zostawiali już swoich poległych wojowników w pobliżu okrągłych wież. 
  
Na zdjęciu powyżej za podłużnym nagrobkiem jedynego pozostawionego w Irlandii zabitego Wikinga stoi celtycki krzyż, bogato zdobiony, wiek około 1100 lat. Nie ustępuje urodą rzeźbionym krzyżom z Kells, Monasterboice i Castlekeeran. Prawdziwy świadek tamtych czasów, który wytrzymał tyle lat pod gołym i deszczowym irlandzkim niebem. 
  
Po drugiej stronie okrągłej wieży stoi drugi ponad tysiącletni „Celtic Cross”. Niższy od poprzedniego, ulokowany w cieniu zmieniających się przez minione wieki drzew więc porośnięty mchem, jednak nadal w doskonałej kondycji.
  
Po obejrzeniu wszystkich tych ciekawych kamiennych świadków historii Irlandii wracam do samochodu i biorąc drugą kawę spoglądam na przeciwną stronę ulicy. Są tam jakieś pokaźne ruiny. Furtka otwarta. Sprawdzam. 
  
Wrzeszczące dzieciaki wpadają w te olbrzymie ruiny i śmiejąc się przemykają główną nawą opactwa do swoich domów leżących gdzieś dalej za bagnami.
  
A ja stoję z kubkiem mojej kawy pośrodku średniowiecznych ruin. Śmiech dzieciaków dawno umilkł a ja wpatruję się w kolejną tablicę, która głosi, że oto stoję przed największym w Europie średniowiecznym oknem. 
   
Okno tego opactwa jest ponoć najwyższe ze wszystkich okien zbudowanych w średniowiecznej Europie. Dopijam kawę postanawiając, że sprawdzę to później w necie. 
  
Później sprawdzam, okno w Castledermot nawet bez szyb wciąż pozostaje najwyższym średniowiecznym oknem w Europie. Byłem, sprawdziłem, opisałem.
  
Przerwa na kawę dobiega końca, czas ruszać dalej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz