Pierwszą
 rzeczą, która mnie w Irlandii uderzyła była roślinność. Było to w 
kwietniu, przyleciałem z Polski, gdzie roślinność dopiero budziła się z 
zimowego snu. Jechałem autobusem i rozglądałem się dookoła z 
niedowierzaniem. To znaczy wiedziałem, że lądowałem na Zielonej Wyspie, 
ale żeby aż tak… 
Teraz
 po prawie trzech latach tu spędzonych wiem, że zielono tu jest 
codziennie przez cały rok. W okresie zimowym oczywiście trochę mniej, bo
 liście spadają z drzew (nie dotyczy to palm) ale i tak jest 
wystarczająco zielono. Trawa rośnie cały rok, ale tylko na polach i 
łąkach, natomiast jeśli podniesie się głowę nieco wyżej to zobaczyć 
można sprawcę tej całej zieloności. To bluszcz irlandzki (Hedera 
hibernica). 
Bluszcz
 irlandzki to odporne na wszystkie czynniki atmosferyczne pnącze i na 
tym się dziś skupię. Zapewnia mi bardzo dużo wrażeń estetycznych co 
postaram się przekazać na dzisiejszych fotkach. 
Ulubionym
 terenem działań bluszczu jest wszystko, co staje mu na drodze. 
Samoczepne pędy wspinają się po drzewach i ruinach, których w Irlandii 
nie brakuje. 
Zasłania mało efektowne ściany ale też nadaje im zupełnie inny charakter. 
Mimo że podobno bluszcz jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych pnączy, to doceniłem to dopiero w Irlandii. 
Zresztą trudno tego nie zauważyć, jeśli spędza się tyle czasu w irlandzkich ruinach co ja.
Większość
 malowniczych miejsc wystarczy obejrzeć z zewnątrz, czasem nawet z 
daleka, kiedy bliżej nie da się podejść z różnych powodów... Czasem owce
 pozostawiają w ruinach dość wyraźne znaki...
Mnie jednak coś ciągnie do włażenia tam, gdzie może być jeszcze fajniej.
O
 pozwolenie na dotarcie w pobliże ruin zamku poniżej musiałem dzwonić do
 UK, bo tam akurat przebywał właściciel tej posiadłości.
O tym, że zamierzam wejść do środka już mu nie wspominałem…
Przebywanie
 w takich miejscach nie jest rozsądne, bo w każdej chwili jakiś kamień 
może zwalić się na głowę. Chodzenie  w pojedynkę w takie ruiny położone 
kilometry od ludzkich siedzib i porośnięte irlandzkim bluszczem nie 
zawsze jest mądre, ale dostarcza wyjątkowych wrażeń… Telefon komórkowy 
nie zadzwoni sam po pomoc...
Można znaleźć miejsca, gdzie aż strach przebywać samemu, gdzie leżą kości i puszki po piwie... Nie wiadomo, kto tutaj bywa... 
Ja
 na pewno takie miejsca będę wciąż odwiedzał, tu jest tak daleko od 
wiadomości ze świata... W tych miejscach już wszystko było...  
Bluszcze
 oprócz ruin opanowują wszystkie drzewa, murki przydrożne i stare 
kościoły, które stały się cmentarzami, gdzie mało kto już zagląda... 
Nie
 zliczę już ile widziałem podobnych miejsc. Dla mnie porośnięte 
bluszczem ruiny są takim samym irlandzkim klimatem, jak celtyckie krzyże
 czy okrągłe wieże. Takim samym jak koniczynka wyrastająca gdzieś 
spośród bluszczu...
  
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz