KARTY

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Carrickdexter Castle

Na początek zagadka - co to może być?
  

Rozwiązanie zagadki - oczywiście ruiny! To zamek Carrickdexter Castle. Znalezienie tych ruin zajęło mi trochę czasu, kiedyś natknąłem się na jakieś zdjęcie w necie i postanowiłem to znaleźć. Wiedziałem, że to gdzieś w okolicach Slane, ale bez dokładniejszych wskazówek. Skorzystałem z map google i znalazłem przy pomocy satelity. W samym środku zdjęcia jest cień zamku. Od razu widać, że ten zamek jest w ruinie. 

 
Przejechałem się kiedyś tamtędy, ruiny rzeczywiście z drogi zobaczyłem, i jakąś milę do przejścia po pastwiskach. Nie chciałbym zostać zatrzymany w areszcie, więc dowiedziałem się, kogo pytać o pozwolenie na wejście z aparatem. Tych ruin nie może oglądać każdy, kto je z drogi zobaczy. Własność prywatna.
  
Właścicielem tej ruiny jest władca na zamku Slane. Ustaliłem któż to taki i zadzwoniłem do niego. Po tygodniu otrzymałem zgodę na wejście na pole. Tabliczką "Teren prywatny, zawróć TERAZ" w ogóle się nie przejąłem, bo miałem przecież telefoniczną przepustkę. Po 25 minutach marszu z dodatkowymi 10 minutami chowania się w krzakach przed deszczem dotarłem do celu.
Wejście do środka nie było trudne, drut kolczasty, dwa metry pokrzyw, jakieś okno, jak dla mnie to pikuś.
  
Jako człowiek z grubsza rozumny zdawałem sobie sprawę, że spadające kamienie mogą mi rozwalić czaszkę, więc bardzo uważałem robiąc te fotki.
    
   
    

Siedząc w tych ruinach i chroniąc się przed deszczem w jedynej tu komnacie z dachem zastanawiałem się nad marnością życia. Nawet właściciel zamku nie wiedział nic poza tym, że to ruiny z XVI wieku. "Chyba", tak powiedział. A co zostanie po nas? Też roślinki wyrastające z kamieni? Tylko tyle?
  
Mogę uznać, że moja wycieczka do tego zamku była udana. Spojrzałem na rzeczywiste pola z nierzeczywistego miejsca.
Zaraz po powrocie wrzuciłem wszystkie ubrania do pralki.
Dotarcie do takiego miejsca jak Carrickdexter Castle musi się wiązać z poważnym zabrudzeniem.

 

W drodze powrotnej
namierzyły mnie owce przebrane za krowy. Dałem im trochę wody, która została mi w bukłaku, ale one mnie dalej goniły. Nie znam ich zwyczajów, więc przyspieszyłem, aby przeskoczyć przez bramkę z napisem "Odejdź stąd TERAZ".
  
I to by było dziś na tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz