Zamek w Slane wybudowała w XVIII wieku zacna rodzina ze
Szkocji, której spodobała się ta okolica oraz bliskość rzeki Boyne ułatwiająca
żeglugę z macierzystą krainą. Od tamtej pory zamek pozostaje w zacnych rękach i
nie można go sobie ot tak obejrzeć, chyba, że właściciele wyjadą na wakacje.
Tak też było w ostatnie wakacje. Miałem nie skorzystać?
Nazwa Slane oznacza w mitologii celtyckiej studnię pobłogosławioną
przez jakiegoś Dian Cechta,
aby każdy, kto się w niej wykąpie, został uleczony. Obecnie na terenie zamku
nie ma żadnej studni, natomiast każdy pokój jest en suite, czyli wyposażony w
łazienkę. Skoro to prywatny zamek, a wiek mamy XXI, dlaczego ktoś ma się kąpać
w zimnej wodzie. W Irlandii woda ciągle jest za darmo, więc dlaczego nie sprawić
sobie wanny z hydromasażem.
Właściciele zamku dbają o to, żeby ich w ich rezydencji nie
zawalił się ze starości dach jak w większości irlandzkich zabytków, dlatego
rozkazali pobierać od maluczkich opłaty za zwiedzanie i wynajęli przewodników.
Na ten pomysł wpadli dopiero siedem lat temu. Jak założyli sobie kablówkę.
Od prawie 30 lat na terenie zamku w Slane odbywają
się największe koncerty rockowe w Irlandii. Położenie zamku, rzeka Boyne i
naturalnie wkomponowane w krajobraz repliki armat tworzą doskonały amfiteatr
mieszczący 100 tysięcy ludzi. Koncerty w prywatnym zamku nigdy nie były
darmowe, jak np. w Parku Skaryszewskim. Rok temu nie było mnie stać na bilet na
Rolling Stonesów (70 euro), więc zrobiłem im tylko fotkę zza płotu, a potem uciekałem
na swoim rowerze bez świateł i kamizelki ładując się w żywopłot za każdym razem
jak usłyszałem za sobą warkot silnika. Przeżyłem. Ale to były inne czasy. Teraz
sam mogę straszyć cyklistów bez świateł i kamizelek.
Zdjęcie słabe, ale czego można spodziewać się od gościa, który liczy na znalezienie dziury w płocie. Nawiasem mówiąc pastwiska na pagórkach wokół zamku w Slane
podczas koncertów rockowych zamieniają się niepostrzeżenie w parkingi. Nie mam
fotki ilustrującej jak wyglądałem po ucieczce z Rolling Stonesów po deszczu,
który umilił tym 100 tysiącom fanów ruszanie swoimi bryczkami po koncercie z
podmokłych owczych pastwisk.
Przewodnik zatrzymuje nas w sali biesiadnej, gdzie irlandzka
kapela U2 nagrywała swój album The Unforgettable Fire. O co chodziło z tym
ogniem zrozumiałem jeszcze tego samego dnia ale w innym miejscu. Coś o tym
napiszę wkrótce. U2 na zamku w Slane nakręcili też teledysk do piosenki „Pride
(In The Name Of Love)”. Oprócz U2 i Rolling Stones koncerty dawali tu Queen,
Bob Dylan, David Bowie, Bruce Springsteen, Bryan Adams, Madonna i inni Guns N’
Roses. Niektórzy z nich spali na tym łóżku. Łożu właściwie. Ze zmiętoloną dla turystów pościelą.
Kilkanaście
lat temu zamek płonął, spaliło się jakieś
piętro, przyjechali strażacy z kilku pobliskich miast, napisano o tym
potem w gazetach, a w
zamku można te gazety teraz poczytać, bo wiszą na ścianie zaraz za
punktem sprzedawania pamiątek. Dzięki temu na zamku w Slane możemy
podziwiać połączenie XVII architektury i współczesnej płyty karton-gips.
Nie
wierzycie? Zapukajcie! Ale dopiero w następne wakacje, jak właściciele
znowu wyjadą
na swoje wakacje i access będzie granted.
Wizyta na zamku w Slane pozwala zrozumieć na czym polega
różnica pomiędzy pozbawionymi dachów zabytkami kultury celtyckiej a zabytkami
Irlandii wyposażonymi w dach w których urządzane są teraz Christmas Parties
oraz wesela w salach położonych tak, żeby widać było te zielone pastwiska z
góry. A w każdym pokoju stoi lodówka, telefon i stół z pilotem do telewizora
SONY. Kominek też, dla zachowania tradycji, chociaż w zamku jest centralne
ogrzewanie. Sala taneczna z nierówną podłogą wygląda tak:
Dużym
felerem zamku w Slane jest to, że nie można robić zdjęć we wnętrzach i
nie można ich znaleźć w necie i nawet na oficjalnej stronie zamku. No
chyba, że tu. Ciekawe, czy agenci z CIA namierzyli mnie tak ja ich.
To miejsce już tylko z nazwy jest zamkiem i z zewnątrz, bo jak patrzę na Twoje zdjęcia to widzę luksusową rezydencję.
OdpowiedzUsuń