KARTY

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Zachód słońca w zatoce Kells

Na kolejny zachód słońca w Atlantyku zaprosiłem ludzi z Chicago. Najpierw zrobiliśmy sobie piknik na terenie ogrodów Muckross na Ring of Kerry.



Potem porozmawialiśmy z miejscowymi, którzy w tym regionie od wieków wykopują i suszą torf, żeby nim ogrzewać swoje chaty.



Spotkaliśmy też sporo zwierząt.



Drogę na zachód słońca, który miał się odbyć w Kells w hrabstwie Kerry wybrałem przez przełęcz Gap of Dunloe. Jechałem od strony Black Valley więc na swojej drodze spotkałem tylko owce.




Po przybyciu do Kells postanowiliśmy się nieco odświeżyć w Atlantyku.



W domu Agnes rozpakowałem moją podróżną walizkę i otworzyłem okno. Słońce zniżało się, miałem niecałą godzinę.



Zmieniłem buty, porozmawiałem z Agnes o naszych biznesach i ruszyłem na mój zachód słońca. 
Moi turyści z Ameryki postanowili zostać w ciepłym domu, posłuchać celtyckiej muzyki i porozmawiać z Agnes o wspólnych przodkach. Otworzyłem bramę dla owiec, zamknąłem ją za sobą i wstąpiłem na ścieżkę prowadzącą nad ocean. 



Nad brzegiem oceanu ułożyłem się wygodnie w trawie i delektowałem się widokami. Było tam wszystko czego oczekiwałem: ocean, zachód słońca, spokój, cisza, satysfakcja z dobrze wykonanej pracy.



Chwila tylko dla mnie, niepowtarzalna. Słońce chowa się za półwyspem Dingle, gdzie będziemy jutro.



I na koniec wieczoru przepiękna czerwień nieba.



Dobranoc.

5 komentarzy:

  1. Widzę, że się spełniasz Piotrze? :) To mówisz, że nie zamienił byś obecnej fuchy na stację benzynową czy salon masażu? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No pieknie! I jeszcze ekskluzywne zachody slonca! O jak CI zazdroszcze, turysto... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny zachód słońca, tylko gębę rozdziawiać i chłonąć...
    Ale najbardziej urzekła mnie świnka, wygląda jakby miała ciężką noc :) Głupio zabrzmi..., ale ma całkiem ludzkie spojrzenie!

    OdpowiedzUsuń