KARTY

piątek, 6 grudnia 2013

Słoma, siano i sitowie - muzeum wsi irlandzkiej




Żeby obejrzeć zbiory Muzeum Narodowego związane z życiem na irlandzkiej wsi, trzeba wybrać się z Dublina w dłuższą podroż. Zajmuje to około trzech godzin w jedną stronę. Pozostałe trzy oddziały Muzeum Narodowego są w Dublinie, tylko ten jeden jest wyjątkowo daleko - niedaleko Castlebar. 


Muzeum Narodowe Irlandzkiej Wsi jest dobrze oznakowane, ale gdyby ktoś zabłądził, to mniej więcej tysiąc lat temu mnisi tu postawili kamienną wieżę jako znak rozpoznawczy. W tym pasterskim krajobrazie widać ją z daleka.



Spory i pełny parking oznacza, że mimo sporej odległości od stolicy przyjeżdza tu dużo ludzi.



Na początku skansenu, tuż przy parkingu stoi chata wybudowana kilka lat temu, ale zgodnie z informacjami na tabliczkach jest skonstruowana i osmolona dymem z torfu zgodnie z architektonicznymi trendami XIX wieku. Tablice informacyjne zdradzają szczegóły tej niesamowitej konstrukcji, która jest zbudowana z błota, siana i gałęzi ale nie przepuszcza deszczu.



W środku na obrazkach można obejrzeć jak kiedyś układano deszczoodporną słomę i jak robiono okna bez szyb, tak żeby nie przepuszczały nawet wiatru. W dalszej częsci muzeum wyjaśnione jest jak ogrzewano chałupy przy pomocy torfu wykopanego z ziemi, jak dziergano swetry z owiec i jak robiono buty z ich skór.



Podróż w dawną irlandzką wieś trwa. Słoma, siano i sitowie - źdźbła traw okazują się najlepszym surowcem do wyrobu wszystkiego, co potrzebne w gospodarstwie. Ta część ekspozycji przemówiła do mnie najbardziej.



Dowiedziałem się że ze słomy, siana i sitowia można zrobić praktycznie wszystko. Nie podaję tu wielu przykładów (sami sprawdźcie, wstęp wolny), ale ekspozycja jest bogata i inspirująca. Tuż obok są przykłady przedmiotów codziennego użytku wykonane z kawałków drewna i blachy. Niektóre z nich są bardzo tajemnicze.



W muzeum są przeróżne warsztaty i pracownie - szewc, krawiec, stolarz, blacharz, cieśla, szklarz, weterynarz, kowal, bednarz. Wszystko to już historia, bo teraz jest IKEA, Galeria Mokotów, Blanchardstown i TESCO.
 W muzeum jest też klasa z nauczycielem i chata rybaka. 









Na samym dole muzeum irlandzkiej wsi - ni z gruszki ni z pietruszki - pojawia się ekspozycja związana z irlandzkimi siłami zbrojnymi. Są filmy, medale i czapki, które można sobie założyć i wrzucić potem na fejsbuczka. Są też irlandzkie ołowiane żołnierzyki - niestety za szybą.



Po wyjściu na powierzchnię można pospacerować po wiejskiej okolicy, obejść malowniczy staw z łabędziami, trochę zmarznąć a potem zagrzać się w szklarni pełnej tropikalnych kwiatów. Następny przystanek - wyspa Achill.

6 komentarzy:

  1. Muszę! Po prostu muszę! Jadę!
    A swetrom nie mogłeś porządnych portretów zrobić? A koronki były? A haft???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koronek nie widziałem ani haftu. Swetrom mam zdjęcie robić? :)

      Usuń
    2. Ja tam bym chętnie zdjęcia swetrów obejrzała.

      Usuń
  2. Fajne plecioneczki, chałupka tyz pikna. Jak coś można tanio i prosto i łatwo wybudować, to się, panie, nie opłaca, bo kto na tym zarobi. Widziałeś, żeby jakiś deweloper zbudował osiedle chałupek glinianych strzechą krytych?

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam
    Mieszkam blisko tego muzeum pomoge w noclegu iinnych zec, ach. +353892511579 daniel pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam
    Mieszkam blisko tego muzeum pomoge w noclegu iinnych zec, ach. +353892511579 daniel pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń