Wydaje się, że irlandzcy politycy nie potrafią uporać się z kryzysem i próbują się cofnąć w czasie do momentu, kiedy w kraju było lepiej. Jest poważny projekt, aby irlandzkie zegarki na wiosnę przestawić na czas letni i już tak zostawić, nie zmieniać ich na czas zimowy. Oznacza to, że w Irlandii będzie ta sama godzina co w Polsce, tak jakby ziemia była znowu płaska.
Pisałem kiedyś o zagadce brakującej godziny - o paradoksie, który widać, kiedy rozmawiamy na skajpie z Polską i okazuje się, że u nas jest jeszcze widno, a u nich od dawna jest ciemna noc. Prawda jest taka że pomiędzy Clifden, a Białowieżą już dziś są dwie godziny różnicy jeśli chodzi o zachód słońca, mimo że według stref czasowych to tylko godzina. To się na pewno nie zmieni.
Jeśli ten kuriozalny projekt zmiany strefy czasowej przejdzie, to kiedy u mnie słońce będzie zachodzić o 21.00, to w Polsce też będzie 21.00 tylko że będzie 2 godziny po polskim zachodzie. Dwie godziny różnicy między tym samym zachodem, ale godzina ta sama. Nie mam jeszcze pomysłu jak to wytłumaczę moim dzieciom, ale mam nadzieję, że w szkołach znajdą na to jakieś sensowne wyjaśnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz