KARTY

poniedziałek, 7 maja 2012

Zamek w Waterford

Zamek w Waterford nie jest może często wymieniany w przewodnikach po Irlandii dzięki czemu nie trafiają tam zbyt licznie turyści. Położony na prywatnej wyspie, zamek Waterford jest obecnie prywatnym hotelem. Jak na porządny zamek przystało - tani nie jest.


Zamek jest na tyle stary, że bluszcz dokładnie go już oplótł, co widać z każdej strony. W niektórych miejscach widoczne są same okna. Sama wyspa zamieszkana była już w VI wieku. W IX wieku na wyspie zamek zbudowali Wikingowie a 300 lat później kolejną budowlę wznieśli tu Normanowie. Ani jedni ani drudzy nie wpadli na to, że w XXI wieku irlandzkie śniadanie będzie tu kosztować 18 euro od osoby. 




Ponieważ dostałem się do zamku niejako od kuchni (dzięki Kamil) to wiem czym różni się irlandzkie śniadanie w średniowiecznym zamku od Irish Breakfast w tradycyjnym B&B. Zapewniam - nie tylko ceną i nie samymi składnikami. 



Głowa mnicha wisząca w głównym hallu zamku obok olbrzymiego kominka pochodzi z VI wieku i przedstawia świętego człowieka, który na tejże wyspie założył pierwszy chrześcijański klasztor. W następnym pomieszczeniu znajduje się inna galeria - wiszą tam świadectwa, że od kilku lat zamek w Waterford jest nieprzerwanie na liście 500 najlepszych hoteli świata. 


Pierwsze zamki zbudowane w tym miejscu przez Wikingów i Normanów rozpadły się ze starości. Od XIV wieku nikt tu już nie mieszkał. W XIX wieku iskierka nadziei zaświeciła nad ruinami, kiedy książę Wellington pokonał Napoleona i łaskawym okiem spojrzał na malutką wyspę należącą do swoich przodków. Wykwintną restaurację zbudowano dopiero ponad 150 lat później. W trakcie budowy znaleziono tę rzeźbę z VI wieku, którą pokazałem powyżej.


Zacne miejsce, miło się je zwiedza przy ładnej pogodzie i z miejscowym przewodnikiem (Kamil - dzięki). Dookoła chodzą sarny - nie umieją pływać więc z wyspy nie uciekną. Prom powrotny natomiast nam uciekł - to przez te sarny :) Poczekaliśmy 20 minut i prom był z powrotem. Za prom się nie płaci - to taka wersja średniowiecznego zwodzonego mostu. O ile nie przybywasz w złych zamiarach to zostaniesz wpuszczony na wyspę, do zamku, może nawet na śniadanie... 



18 komentarzy:

  1. Widzę Pendragonie, że jadanie w zwykłych B& B już Ci nie wystarcza;)Zacny zamek, bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...mogłabym tam mieszkać, też bym nie uciekła;-) A z apetytem uważaj...efekt "jojo" czycha za plecamy;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co strasznego jest w efekcie jojo, przecież się wraca do znanej dobrze formy ;) Poczekamy to zobaczymy

      Usuń
    2. Święte słowa. Ja w takich sytuacjach zawsze dorzucam swoją ulubioną maksymę: Dbaj o linię! Okrąg jest linią!

      Usuń
  3. Witaj
    I znów komnaty pełne tajemnic, rycerze, księżniczki, bale...ech :)
    Pozdrawiam na miły tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pendragonie-nie Ty jeden:)I ja bym nie pogardziła posiłkiem w takim zamku, tylko gdzie ja bym to zmieściła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wypada tak do torebki tego brać co się w żołądku nie zmieści;)

      Usuń
  5. no to podziel się szczegółami - wszyscy czekamy na opis tego śniadania. A tak na marginesie, nie ważne jak piękny zamek czy jego historia i tak wszyscy mówimy tu na temat jedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz wiedzieć jak wygląda Irish Breakfast w wersji bezmięsnej? :)

      Usuń
  6. To ja nie o jedzeniu :) Oglądając ten zamek z Waterfordu od razu nasuwa mi się inny zamek. Też w rękach prywatnych, też woda obok, też 5 gwiazdkowy hotel, ogromny park... Ktoś wie gdzie to? ;) Na jednym ze zdjęć powyżej zauważyłem kryształy na stole. Ciekawe czy to te słynne waterfordzkie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to nie kryształy tylko zwykłe szkło. Masz na myśli taki zameczek w miejscowości Cong nad jeziorem?

      Usuń
  7. Ano :) W tej samej. Tam gdzie wybudowano kiedyś (długo przed zameczkiem) stare opactwo i nakręcono sceny do filmu, który dostał w 1952 roku Oscara :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście zamek i tereny wokół niego ładne, jest gdzie pochodzić. A jeziorko, które tam widnieje największe w Republice :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pracowałem dość długo na tej wyspie kilka lat temu. Wiekszość wyspy to eksluzywne pole golfowe z domami, które były sprzedawane od blisko miliona do 2,5 mln zdaje się. Ciekawe ile są warte teraz ;) Był tam jeszcze taki stary, opuszczony dom z bluszczem, który wtargnął do wewnątrz. Ciekawe, czy jeszcze stoi? Samo miejsce wspominam miło

    OdpowiedzUsuń