Kryształy z Waterford znane i cenione są nie tylko w Irlandii. Kryształowe żyrandole z irlandzkiej fabryki zawisły w Opactwie Westminsterskim w jego 900 rocznicę. Kryształowe kule, szklane rakiety oraz inne trofea dla zwycięzców Formuły 1 również tu powstawały. Wielka Sylwestrowa Kula odliczająca ostatnią minutę roku ze szczytu Times Square w Nowym Jorku też tu została zrobiona. Nie licząc setek tysięcy drogocennych pamiątek, które wywieźli z Irlandii turyści z różnych krajów. Dlatego niespodziewane zamknięcie fabryki o dość długich tradycjach było wielkim zaskoczeniem zarówno dla pracowników jak i mieszkańców Waterford.
Waterford ma długie tradycje dmuchania i rżnięcia szkła. Pierwszą fabrykę otworzyli w 1783 bracia Pembroke, którzy postanowili zrobić biznes na czymś, na czym się za bardzo nie znali. Drogie i ładne cudeńka produkowane dla bogatych odbiorców były gwarancją sukcesu, trzeba było tylko znaleźć zdolnych rzemieślników, którzy te cudeńka wyprodukują. Bracia Pembroke znaleźli takich pracowników w podupadającej fabryce szkła Stourbridge w środkowej Anglii i czym prędzej ich u siebie zatrudnili.
Interesy szły nieźle, portowe Waterford świetnie się nadawało do wysyłania do Anglii i Europy kryształowych waz, kielichów i żyrandoli, które szybko znalazły nabywców. Sława kryształów z Waterford rosła. Bardzo szybko jednak pojawiły się różnice w poglądach na przyszłość firmy a w dodatku były pracodawca angielskich rzemieślników John Hill zainteresował się nadmiernie jedną z pań Pembroke. Firma zmieniła właściciela, a w 1851 roku - po niecałych 70 latach produkcji kryształów - fabrykę zamknięto.
Po kolejnych 100 latach, już po II wojnie światowej w Waterfordzie pojawił się czeski emigrant Karol Bacik, z zawodu producent szkła. Jako właściciel czterech fabryk szkła (zabranych mu przez socjalistyczne władze Československiej Republiki) posiadał już duże doświadczenie, dlatego postanowił wskrzesić irlandzkie kryształy z Waterford. Wspólnie z niejakim Bernardem Fitzpatrickiem, właścicielem sklepu z pamiątkami z Dublina utworzyli nową firmę - Waterford Glass.
Po trzech latach ze względów finansowych musiał się poddać, a firmę przejęła Irish Glass Bottle Company, oferując Bacikowi miejsce w zarządzie firmy. Słynne kryształy produkowane były znowu pod inną nazwą, ponieważ właścicielem była tym razem firma Wedgwood, która tak się rozpędziła w okresie Celtyckiego Tygrysa, że w końcu splajtowała. Z dnia na dzień wszystkie fabryki irlandzkich kryształów zamknięto.
Po niedługim czasie kryształy przejął holding WWRD i od czerwca 2009 można znowu oglądać kryształowe precjoza w nowej siedzibie firmy w centrum Waterford. Kryształowy biznes po raz kolejny podniósł się jak feniks z popiołów i pewnie dlatego symbolem waterfordzkich kryształów jest konik morski ze stajni Wikingów. Fabryka obecnie produkuje rocznie 750 ton kryształowych cudeniek.
Muzeum Kryształów w rejonie Viking Quarter w Waterford to największa na świecie kolekcja tych wyrobów. Można je nawet ze sobą zabrać jako pamiątkę. Kryształowy bębenek typu bodhran za 8 tys euro, gramofon za 19 tys euro czy harfę za 30 tys euro. Jest też kącik z tańszymi pamiątkami - tu ceny są poniżej €75. Na miejscu jest możliwość wykonania napisu okolicznościowego (w cenie kryształu). Ciekawostką jest, że można zamówić dowolną rzecz z kryształu i zostanie ona wykonana. Produkcja jest jak dawniej - szkło jest dmuchane przez rurkę a potem ręcznie zdobione przez wprawne ręce. Warto to zobaczyć.
Słyszałem o tych Waterfordzkich kryształach już kiedyś ale jakoś nigdy w temat się nie wgłębiłem. Prawdę mówiąc ja nawet w Waterford jeszcze nie byłem ale teraz wiem, gdzie skieruje pierwsze kroki w momencie odwiedzenia tego miasta. Interesujące miejsce, pewnie osobom, które kiedyś miłowały się w zbieraniu porcelany (słonie?) bardzo by się spodobało :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Witaj
UsuńKiedyś w Polsce była moda kryształowa, nie przepadałam za ich zbieractwem. Ale mam ulubimy prezent- wazon od rodziców, dostałam 24 lata temu na 1 rocznicę ślubu :)
Pozdrawiam wiosennie już :)
O Waterfordzie będzie jeszcze kilka notek i kilka ciekawych miejsc w rejonie, z różnych bajek. Kiedyś inżynier Karwowski jechał z kryształami na Węgry, ja osobiście nie miałem z nimi do czynienia ale podczas wizyty w Waterford zastanawiałem się czy by sobie czegoś małego i ładnego nie kupić. W końcu nie kupiłem. Morgano, to w tym roku srebrne gody?
UsuńJak przeczytałam na początku o zamknięciu myślałam, że fabryka teraz została zamknięta. Cuda. Najbardziej podobają mi się harfa i gramofon.
OdpowiedzUsuńTo było dla zbudowania napięcia ;)
UsuńA czy wielki mis Grizzly jeszcze stoi na wystawce? Mnie sie podobaly goblety do wina zwlaszcza te 0,5 litowe tylko 500 euro za sztuke :) Alexis
OdpowiedzUsuńStoi, za drogi :) dopiero zobaczyłem że ten komentarz był w spamie, wybacz.
UsuńCiekawostka jest to ze polskie huty szkla krysztalowego produkowaly polprodukty i gotowe wyroby dla huty Waterford po czym Waterford sprzedawal je jako swoje. Zreszta loga byly naklejane juz w Polsce. Takim zakladem byla zamknnieta niedawno Huta Szkla Krysztalowego "Violetta" w Stroniu Slaskim. Zaklad ten produkowal wyroby takze pod marka hut z Galway i Cork.
OdpowiedzUsuńWow, cudowne. Oczy mi z orbit wyszły. Niesamowite rzeczy.
OdpowiedzUsuńSą ludzie, którzy nie lubią kryształów ale widocznie nie pili porządnej whisky z kryształowej szklaneczki i nalewanej z kryształowej karafki.
OdpowiedzUsuń