Grzyby
w Irlandii są wszechobecne. Pełnią ważną rolę w życiu codziennym i
towarzyskim. Aby w Irlandii znaleźć grzyba wystarczy się przejść do
najbliższej łazienki, to skutki budowy domów pozbawionych piwnic. Z
kolei grzyby magiczne (magic mushrooms) spożywane jak Dublin długi i
szeroki występują częściej w większych miastach i stanowią od stuleci
natchnienie wielu poetów i malarzy. Natomiast działalność
jednokomórkowych grzybów znana jest nawet za granicami Irlandii w
postaci niepowtarzalnej pinty czarnego nektaru.
Co
do grzybów „właściwych” – pieczarki są jedynymi kapelusznikami, które
mają pełne poparcie społeczeństwa i bezterminową przepustkę na irlandzki
talerz. Błędne przekonanie o trujących właściwościach grzybów leśnych
pokutuje w Irlandii od XVIII wieku. Wtedy to pewna księżniczka z Paryża
zatruła się pięknie wyglądającymi grzybami nazbieranymi z lasu.
Wkrótce
potem wyhodowano sztucznie na oborniku bezpieczne grzyby nazwane po
francusku „champignon”. Były to oczywiście znane dziś wszystkim
pieczarki. To jedyny gatunek grzybów, które nadają się w Irlandii do
spożycia – powinien właściwie nosić nazwę „grzyby ze sklepu”. Odmiana
hardcore jest nieco droższa i ciemniejsza – to pieczarki portobello,
wyglądają jakby były podlewane mocną herbatą. Kroją się inaczej ale
smakują tak samo. Wszystkie inne odmiany są spotykane w irlandzkiej
przyrodzie, ale uważane są niestety za trujące, ewentualnie zbyt twarde.
Klimat
Irlandii stwarza wyborne warunki do wzrostu grzybów leśnych – wilgoć i
ciepło przez okrągły rok. Problem w tym, że od kilkuset lat w Irlandii
brakuje lasów. Istniejące lasy najczęściej otoczone są drutem kolczastym
jako własność prywatna. Szukanie grzybów w takich miejscach może wiązać
się z kontaktem pierwszego stopnia z wymiarem sprawiedliwości za
zakłócanie spokoju grzybów.
Słowo
„mushroom” czyli grzyb jadalny oznacza w Irlandii po prostu pieczarkę.
Słowo „champignon” czyli pieczarka nie występuje w języku potocznym
prawie wcale z wyjątkiem etykiet na niemieckich słoiczkach. Grzyby
rosnące w Irlandii na dziko mają nazwy łacińskie albo francuskie więc
mało znane (borowik – boletus, kurka – chanterelle). Grzybów o nazwach
angielskich nie można zobaczyć bo nie występują w irlandzkiej przyrodzie
(muchomor – stołek ropuchy, kania – grzyb parasol). I tak w koło.
Widział ktoś może w irlandzkiej księgarni jakikolwiek atlas grzybów? A
grzyby w lesie? Las jakiś może?
|
wtorek, 3 maja 2011
Zagadka grzyba
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O CZYM JEST TEN BLOG
historia
(180)
ciekawostki
(148)
chrześcijaństwo
(102)
Pendragon Tours
(101)
podróże
(90)
średniowiecze
(80)
morze
(76)
ruiny
(64)
zwyczaje
(63)
Dublin
(62)
pogaństwo
(53)
klasztory
(50)
zagadki
(46)
góry
(45)
klify
(43)
opactwa
(43)
zamki
(43)
neolit
(39)
megality
(37)
Celtowie
(31)
Aran
(29)
grobowce
(29)
okrągłe wieże
(29)
legendy
(28)
Irlandia Północna
(27)
Dingle
(26)
celtycki krzyż
(26)
św. Patryk
(26)
film irlandzki
(25)
muzyka
(24)
dolmeny
(23)
książki
(18)
puby
(18)
obrzędy
(15)
religia
(15)
Wikingowie
(14)
connemara
(13)
kamienne forty
(13)
newgrange
(13)
menhiry
(12)
boyne
(10)
konflikt
(10)
galway
(8)
zima
(8)
bitwy
(7)
ogham
(7)
wielki głód
(7)
święta
(7)
kamienne kręgi
(6)
loughcrew
(6)
manuskrypty
(5)
wywiady
(5)
opowieści z krypty
(4)
Clootie
(3)
Fourknocks
(3)
Samhain
(3)
Trim
(3)
pierścień claddagh
(3)
Sheela-na-Gig
(2)
leprechaun
(2)
murale
(2)
św. Walenty
(1)
Są lasy, np Wicklow niedaleko Dublina. Może nie ma tylu co w Polsce ale nie że zero.
OdpowiedzUsuńSa lasy sa grzyby, co roku zbieramy.
OdpowiedzUsuń