KARTY

poniedziałek, 28 marca 2011

Wiedźma na ścianie - Sheela-na-Gig

To najbardziej dziwaczna i tajemnicza kamienna płaskorzeźba, którą w Irlandii widziałem. Bo chyba sami przyznacie – wizerunek zadowolonej kobiety prezentującej szeroko rozwarte krocze wmurowany nad drzwiami kościoła nie jest tym, do czego człowiek jest przyzwyczajony. 
  
Sheela-na-Gig to w wolnym tłumaczeniu z celtyckiego: „Wiedźma na ścianie”, „Cecylka na gigancie”, „Cycata starucha” lub „Dama z łasiczką” - w zależności od tłumacza. Maszkarony tego typu odnaleziono na różnych kamiennych ścianach w ponad 1000 miejscach w Europie, z czego do dziś najwięcej (ponad 100) zachowało się w Irlandii, pewnie dlatego że zrujnowane budowle nikomu tu nie przeszkadzają.
  
Pochodzenie i znaczenie wizerunku kobiety rozkraczonej wysoko na ścianie średniowiecznego kościoła pozostaje kompletnie niejasne. Pierwsze Sheele pojawiły się na murach Francji i Hiszpanii w XI wieku. Zaraz potem gołe baby na murach zaczęły się pojawiać w Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii, niczym jakaś zaraza. Badacze spierają się do dziś, czy maszkarony owe przedstawiały płodność czy też grzeszność kobiet. A może wszystko zaczęło się po prostu od żartu jakiegoś kamieniarza, który chciał swojemu księdzu przypomnieć, co w imię celibatu stracił. Może byłoby to rzeczywiście śmieszne, gdyby ów kamieniarz był gejem. 
  
Po ostatniej wyprawie w góry Slieve Bloom zatrzymałem się w wiosce Cadamstown aby napoić konie i kupić kawę. Płacąc za benzynę spytałem o coś ciekawego w pobliżu. Facet wystukał rachunek, zmierzył mnie wzrokiem i powiedział, że mogę poszukać czegoś za jego domem przy starym młynie, kawałek w górę rzeki. Wypiłem kawę, obejrzałem co tam miał w ogródku i wróciłem. 
- No cóż, znalazłem kilka starych kamieni młyńskich, płytę nagrobną z VIII wieku i Sheela-na-Gig. Znalazłeś czy ukradłeś? – zażartowałem. Na dźwięk słowa „Sheela-na-Gig” gość spoważniał, zawołał kogoś z zaplecza i wyszedł ze mną na zewnątrz. 
  
Patrick wyjaśnił mi, że jest z zamiłowania rzeźbiarzem i że wszystko co zobaczyłem w jego ogrodzie wykonał on sam. Spytał mnie skąd wiem o Sheela-na-Gig, więc wdaliśmy się w miłą pogawędkę. Potem zaprowadził mnie na górkę za młynem, aby pokazać mi swoją największą rzeźbę. Ale o tym będzie dopiero w następnym wpisie, bo dzisiejszym tematem jest przecież Sheela-na-Gig – czyli wiedźma na kościelnym murze.
 

1 komentarz: