To miejsce ze względu na swoją 
przeszłość uważane jest za miejsce mocy w Irlandii, dlatego przyciąga do
 siebie oprócz turystów również podstarzałych hippisów, młodych pogan, 
zwolenników new age oraz mnie.
Jak
 wygląda wzgórze Tara najlepiej zobaczyć z samolotu, a ponieważ Ryanair 
nie lata tamtędy, to pozwalam sobie zrobić wyjątek i wkleić zdjęcie, 
którego sam nie zrobiłem. Chodząc po wzgórzu można przeoczyć jego 
historyczność, chyba że bardziej spostrzegawczych zastanowi pojawienie 
się pośród owiec ludzi z małymi dziećmi puszczających latawce. Osoby 
niewrażliwe na tchnienie dziejów zobaczą tylko małe wzniesienia i jakieś
 stare kamienie, których tu i tak pełno na każdym kroku.
Podobno
 od 4 w p.n.e. na wzgórzu Tara rezydowali Wysocy Królowie – władcy 
królestw irlandzkich. Co trzy lata zbierali się tam aby ustanawiać nowe 
prawa  i rozstrzygać spory. Przez tysiąclecia była to administracyjna i 
religijna stolica Irlandii. W VI wieku n.e. przyjechał do Irlandii św. 
Patryk i ochrzcił króla i cały dwór. Wróżbici przepowiedzieli kilkaset 
lat wcześniej jego wizytę, więc niespecjalnie go na wyspie oczekiwano. 
Jak się już pojawił próbowano go na dzień dobry otruć, ale święty 
zamroził wino, którym go częstowano, wylał kroplę trucizny, po czym 
rozmroził wino i wypił je duszkiem. Jak to święty, znał te sztuczki z 
winem... No to oni dali się ochrzcić i teraz religia wlicza się tu do 
oceny na świadectwie.
Większość
 wartych zwiedzenia obiektów już nie istnieje, dlatego wstęp na wzgórze 
Tara jest bezpłatny i owce można oglądać sobie za darmo przez cały 
dzień. Trafiłem na niezłą pogodę, więc widok miałem godny 
pozazdroszczenia. Widać było stamtąd wzgórza za Dublinem i przed 
Corkiem, obok Limerick i Belfastu. A najbliżej - widoczna okazała 
cementownia w Droghedzie nad Morzem Irlandzkim. Czyli w zasięgu wzroku 
prawie cała wyspa, choć mórz i oceanów wcale nie widać. 
Na
 filmie, do którego link zamieszczam poniżej, widać grupę drzew – wśród 
nich znajduje się kościół zbudowany dawno temu jako dowód na to, że 
chrześcijaństwo zapanowało wreszcie na tej pogańskiej wyspie. Ironią 
jest, że w tym obecnie katolickim kraju można w owym kościele obejrzeć 
ekspozycję opowiadającą o czasach pogańskich, związanych z czasami 
Wysokich Królów. Ksiądz tam nie zagląda, a wstęp kosztuje €2.
Co roku latem wzgórza Tara czerwienią
 się i niektórzy uważają, że to cud, a inni, że to na pamiątkę krwawych 
walk z 1798 r., kiedy to Irlandia próbowała po raz kolejny wyzwolić się 
spod okupacji brytyjskiej i znowu się nie udało. Prawda jest banalna – 
to czerwone owoce szczawiu zwyczajnego – rumex acetosa – tak przyroda 
chciała, a owce nie zjadły.
Kto czytał „Przeminęło z wiatrem” pewnie pamięta, że Scarlett O'Hara pochodziła z Tary - plantacji leżącej w USA, stan Georgia. Nazwa jest nieprzypadkowa, księżniczka O'Hara, córka irlandzkich emigrantów,
 wychowała się w miejscu nazwanym na cześć siedziby dawnych arcykrólów 
Irlandii. Hill of Tara w Irlandii, hrabstwo Meath prezentuje się tak:
Wzgórze TARA
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz