piątek, 30 grudnia 2011

Dolina Glendalough

W dolinie Glendalough byłem wystarczająco dużo razy aby zaryzykować twierdzenie, że tam jest bardzo ładnie o każdej porze roku i przy każdej pogodzie. Nawet kiedy dni są najkrótsze, a słońce w dolinie pojawia się tylko na godzinę. 
  
Glendalough leży niecałą godzinę drogi od Dublina i jest bardzo popularnym celem wielu turystycznych wycieczek. Po pierwsze blisko, po drugie ładnie, po trzecie dziko, po czwarte - historycznie. To jedno z najsłynniejszych wczesnochrześcijańskich miejsc w Irlandii.
  
W tej dolinie pomiędzy dwoma jeziorami (po irlandzku: Gleann Dá Loch) zamieszkał niejaki Kevin, wywodzący się z bogatego irlandzkiego klanu Dál Messin Corb. Urodził się niedługo po śmierci św. Patryka i pobierał nauki u trzech pobożnych mężów, którzy później również zostali świętymi. W takich warunkach kim mógł został Kevin? Oczywiście również świętym. Legenda mówi, że Kevin zamieszkał w dziupli drzewa nad jeziorem.


  
Kevin zaczął w tajemniczy sposób przyciągać do siebie innych ludzi. Legenda wspomina, że lgnące do niego kobiety chłostał po twarzach pokrzywami, a idących w jego ślady mężczyzn rozmieszczał po okolicznych dziuplach. Jak było naprawdę - nie wie nikt, ale faktem jest, że sława pustelnika Kevina rosła i przyciągała kolejnych pobożnych ludzi aż około 570 roku w Glendalough powstał regularny klasztor a Kevin został jego opatem. Skromny budynek na poniższym zdjęciu jest najstarszym zabytkiem w Glendalough - zbudowano go w czasach św. Kevina, w VI wieku.
  
Kevin w tym czasie przeniósł się już ze swojej wysłużonej dziupli w lepsze miejsce. W przewodnikach określane jest ono jako Kevin's Bed - łóżko Kevina położone na półce skalnej, około 6 metrów nad taflą jeziora. Legenda mówi, że św. Kevin dożył 120 lat, nie wspomina nic natomiast o reumatyzmie.
  
Glendalough wyrosło na jeden z ważniejszych ośrodków religijnych w Irlandii. Przez 600 lat kwitło i przyciągało wiernych, możnych i pobożnych oraz kolejnych późniejszych świętych. Przez sto lat było nawet jedną z ważniejszych diecezji prowincji Leinster. Wielu mnichów czując zmierzch życia zmierzało do Glendalough aby tam dokonać żywota.
  
We wczesnym średniowieczu irlandzkie klasztory stanowiły odpowiednik miast w Europie kontynentalnej. To właśnie klasztory były celem łupieckich wypraw Wikingów i dlatego również w Glendalough stanęła jedna ze słynnych irlandzkich okrągłych wież. 30 metrowa wieża, którą dziś można oglądać pochodzi z X wieku. Kamienny dach zrekonstruowano w 1876 roku z oryginalnych kamieni, które wpadły do środka wieży i przeleżały tam kilkaset lat. Wejście do wieży znajduje się na wysokości 4 metrów.
         
Glendalough było plądrowane i palone kilka razy - najpierw Wikingowie, potem Normanowie, wreszcie Anglicy, którzy w roku 1398 położyli kres świetności klasztoru. Pielgrzymki jednak trwały przez kolejne stulecia nawet pomimo zamknięcia wszystkich klasztorów w Irlandii przez króla Henryka VIII.
  
Dzisiejsze Glendalough to tylko znikoma część historii tego miejsca. Przestrzeń zajęta przez setki grobów z kilku stuleci, jedną okrągłą wieżę i ruiny siedmiu kościołów była kiedyś tętniącym życiem średniowiecznym miastem, gdzie obok świętych ludzi mieszkała cała rzesza świeckich. Pomiędzy zabudowaniami klasztornymi stało skryptorium, gdzie kopiowano księgi, były domy dla pielgrzymów, szpital, budynki gospodarcze, zagrody dla zwierząt, chaty wieśniaków i rzemieślnicy wszelkiego rodzaju.
  
Mimo tłumów turystów, którzy w sezonie odwiedzają Glendalough, to miejsce pozostało cichym i uroczym zakątkiem ukrytym pomiędzy dwoma jeziorami i kilkoma górami.
  
Glendalough znajduje się w obrębie Parku Narodowego Gór Wicklow. W pobliżu jezior wytyczono około dziesięciu pieszych szlaków, wszystkie są krótkie i dość łatwe, w sam raz żeby urozmaicić piknik nad jeziorem.  

środa, 28 grudnia 2011

Muzeum pod gołym niebem - An Rath Mhór

Kościół w Rathmore zbudował w XV wieku Sir Thomas Plunkett, właściciel dużej części hrabstwa Meath. Ruin tej budowli na próżno szukać w przewodnikach. A czy warto poświęcić czas na obejrzenie jej z bliska - oceńcie sami.  
  
Zardzewiały znak stoi tuż przy N51 między Athboy a Navan. To jedyna informacja w okolicy o tym ciekawym muzeum. Kilkaset metrów od drogi pośrodku pastwiska leżą ruiny średniowiecznego kościoła. Należy tam się udać. 
  
Metalowa zardzewiała brama wejściowa zabezpieczona jest jedynie łańcuchem bez żadnej kłódki - oznacza to, że można swobodnie wejść do wewnątrz. Ten rodzaj zamknięcia ma powstrzymać tylko zwierzęta. 
  
Kilka słów wyrzeźbionych na kamiennej tablicy wmurowanej w ścianę przy wejściu. Trudno jest to przeczytać, bo czcionka zabytkowa a język też stary. 

"Witamy w muzeum An Rath Mhór. Czynne całą dobę. Wstęp wolny. Niczego tu nie zostawiaj, a zabierz tylko wspomnienia. Uważaj na głowę".
  
Wewnątrz ruin kościoła znajdują się eksponaty pochodzące z XV wieku i późniejsze. Są dobrze przymocowane do ścian lub podłogi jak ten na przykład bardzo rzadki przykład labiryntu wyrzeźbionego w kamieniu.  
  
Dwa nagrobki z XVIII wieku splecione w pożegnalnym uścisku - ta instalacja powstała dzięki korzeniom drzewa, które wyrosło pomiędzy grobami.  
  
W dolnej części jednej z wież stoi grobowiec fundatora - Sir Thomasa Plunketta i jego żony Marion Cruise. Pod stopami szlachcica leży kamienny pies symbolizujący wierność a obok niego małżonka złożona kamiennym snem. Z tej rzeźby została właściwie tylko suknia. 
  
Po przeciwnej stronie stoi świetnie zachowana wieża dzwonnicy z bardzo nietypowym dachem. Ułożony jest z płaskich kamieni w sposób zabezpieczający przed przeciekaniem. Tą samą metodą zbudowane są neolityczne grobowce korytarzowe oraz Oratorium Galarusa, które przedstawiłem niedawno. 
  
Pośród innych ciekawych eksponatów jest kamienna rzeźbiona misa, służąca do mycia rąk i naczyń liturgicznych (piscina), ołtarz z kilkoma ocalałymi rzeźbieniami, oraz kamienne siedzenia (sedeliadla trzech księży. Są też pozostałości po wysokiej drewnianej galerii, która była przeznaczona dla rodziny Plunkettów i ich gości. Są jeszcze dwie wieże i trzy wstęgi kamiennych schodów prowadzących na górne poziomy. Najciekawszy natomiast obiekt znajduje się na ziemi, pośrodku ruin.
  
To niesłychanie rzadka ośmioboczna, bogato rzeźbiona podstawa z jednego kawałka granitu, w której umieszczony był drewniany krzyż. Na każdej ścianie widnieją sylwetki ludzi. Kogo przedstawiają - tego można się jedynie domyślać, ponieważ dodatkowych informacji na ten temat brak. 
  
Na krótką wirtualną wycieczkę po muzeum An Rath Mhór zapraszam tutaj
 
Zobacz również:

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Góra Djouce - Wicklow

Zapraszam na grudniową wycieczkę na górę Djouce w górach Wicklow (725 m). Szlaków jest kilka, jeden z nich zaczyna się przy popularnym wodospadzie Powerscourt (parking w lasach Crone czynny jest tylko do 16).
 
  
Szlak Wicklow Way prowadzący przez góry ma długość ponad 130 kilometrów, czasem jest łatwiejszy, innym razem trudny a czasem przerwany, jak w przypadku zerwanego obecnie mostu na rzece Dargle - przejść można po kamieniach tylko przy niskim poziomie wody. Dargle to ta sama rzeka, która kawałek dalej spada w dół w postaci największego w Irlandii wodospadu.
      
Szlak wytyczony jest pośród grząskich i zamarzniętych torfowisk. Przy silnym wietrze, jaki ostatnio tam wieje, trudno się utrzymać na wąskich kładkach. To stare podkłady kolejowe spięte metalową siatką z klatek do hodowli kurczaków. Piesza trasa przez góry Wicklow była pierwszym publicznym szlakiem w Irlandii, oddano ją do użytku w latach 80 XX wieku.
    
Im wyżej, tym lepsze widoki ale też coraz zimniej. Kolejowe podkłady stają się śliskie, wściekły wiatr spycha w bok na podmarzające torfowiska. Wraz z wysokością pojawia się też śnieg.

   
W końcu góra Djouce zostaje zdobyta. Widać z niej kominy Poolbeg w Dublinie, dachy Dun Laoghaire, Bray i Greystones, szczyty Head of Bray i Great Sugar Loaf na wschodzie i niezliczone szczyty gór Wicklow na zachodzie. A przede wszystkim widać, że mimo śniegu - Irlandia ciągle zielona.
    
Na górze śnieg, lód i mróz, na dole plus 10 :). Film z gór Wicklow tutaj.) Wiało bardzo mocno, więc film i zdjęcia nieostre.

czwartek, 15 grudnia 2011

Irlandzki slang

Polecam dwie ciekawe strony - słowniczki irlandzkiego slangu. Dużo tam typowo irlandzkich idiomów, słówek które znamy ze słyszenia ale nie zawsze wiemy jak się je pisze :) oraz przegląd slangowych zwrotów popularnych w różnych regionach Irlandii. Po za tym sporo ciekawostek dotyczących różnych odmian irlandzkiego slangu. 

www.slang.ie                            www.irishslang.co.za

kilka przykladów:

IRISH ENGLISH
d’yaknowhwatimeanlike - do you what I mean
fairly suckin deisel - it's goin' good
put da cart before da horse - when a person does something the wrong way around
bag of Taytos - packet of potato chips
get ta fuck - fuck off
feckin eejit - fuckin' idiot
Jeysus - Jesus
bells time - 10 AM
da, ma - father, mother
erection section - slow set at a disco
high babies - senior infants' school
I am in me wick - you must be joking!
I've a mouth on me - I'm hungry
I've a throat on me - I'm thirsty
pint of plain - pint of Guinness
one and one - fish and chips

Może macie jakieś ulubione słówka irlandzkie?

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Gallarus Oratory - kościół dla cudzoziemców

Jest w Irlandii pewna kaplica, która powstała dla przybyszów z odległych stron. To Oratorium Gallarusa czyli po irlandzku "Seipeilin Ghallarais" a po angielsku "The Church of the Place of the Foreigners"
  
Gallarus Oratory jest najlepiej zachowanym wczesnochrześcijańskim kościołem w Irlandii. Nigdy nie wymagał remontu, chociaż zbudowano go tylko z płaskich kamieni, bez zaprawy. Jego prostota i trwałość są zdumiewające. Kamienie ułożono w taki sposób aby woda zawsze spływała na zewnątrz. Tą samą techniką zbudowano grobowce korytarzowe np. Newgrange.  
  
Wąski otwór wejściowy i jedno małe okienko, w środku nie ma nic więcej. Ponad metrowej grubości ściany biegną ku górze i zwężając się tworzą jednocześnie spadzisty dach. 
  
Nie wiadomo dokładnie kiedy zbudowano Gallarusa, bo naukowcy nie są zgodni, a rozbieżności w podawaniu wieku budowli to 600 lat! Ja lubię wierzyć, że kamienne oratorium zbudowano w VI wieku.
  
Trudność w ustaleniu czasu powstania Gallarusa wynika z tego, że nie bardzo jest tę budowlę z czym porównywać - podobnych architektonicznie budynków po prostu nie ma. Surowiec to same kamienie położone na sobie - pewnie są starsze od samej kaplicy nawet o kilka tysięcy lat. To tak jakby ktoś chciał ustalić wiek kamiennych murków...
  
Być może dzięki swojej pięknej doskonałości, a może dzięki nazwie - Kościół dla Cudzoziemców nie został nawet tknięty przez Wikingów ani Anglo-Normanów, którzy okoliczne zabudowania klasztorne roznieśli w pył. Mimo, że Gallarus Oratory stoi prawie na końcu półwyspu Dingle, to cały czas przybywają tu ludzie z różnych krajów. "The Church of the Place of the Foreigners" - spełnia doskonale swą rolę zgodnie z nazwą już od piętnastu wieków. Oby stał wiecznie.

Zdjęcia pochodzą ze strony www.wrobels.pl - za zgodę na ich wykorzystanie dziękuję obu autorom.

sobota, 10 grudnia 2011

Filmy irlandzkie - konflikt w Irlandii Północnej

Irlandia Północna od momentu swojego powstania w 1921 była sceną wielu dramatycznych wydarzeń. Po jednej stronie - zwolennicy Irlandii wolnej od rządów brytyjskich, a po drugiej - wierni poddani brytyjskiej Królowej. Katolicy i protestanci. Bojownicy Ulsteru i Irlandzka Armia Republikańska. Jedni i drudzy czują się Irlandczykami, a ich krew ma ten sam kolor. Polecam dziś cztery wymowne filmy na ten temat.   
   
Bloody Sunday, 2002 (Krwawa niedziela). Miasto Derry zwane przez Brytyjczyków Londonderry, pogranicze Republiki Irlandii i Irlandii Północnej, katolicy i protestanci, dwie religie, jeden Bóg. Film nakręcono w bezpiecznym Dublinie, bez sztucznego oświetlenia i przy użyciu kamery trzymanej w rękach. Wszystko po to, by dokładnie oddać dramat z dnia 30 stycznia 1972 roku, kiedy to brytyjscy komandosi otworzyli ogień do uczestników pokojowego marszu w katolickiej dzielnicy Bogside. Na miejscu zginęło 13 osób. To wydarzenie spowodowało nasilenie zamachów bombowych organizowanych przez IRA. Film pokazuje drobiazgowo jak ten tragiczny dzień się zaczął i jaki przebieg miały wydarzenia Krwawej Niedzieli. Zobacz fragment Bloody Sunday znana jest również dzięki tej piosence.
 
Nothing Personal, 1995 (Nic osobistego). Belfast rok 1975. Podczas kruchego rozejmu trwającego 24 godziny poznajemy obie strony konfliktu: członków protestanckich paramilitarnych bojówek oraz członków Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Film bardzo dobrze pokazuje motywy ich działania i mechanizm nakręcania się spirali nienawiści, która jednych i drugich napędza do wzajemnego mordowania się. W filmie nie czuć stronniczości, obecny jest za to gniew po obu stronach, porywczość, stare urazy i chęć zemsty. Są też ludzie, którzy chociaż odmawiają udziału w tym szaleństwie to muszą stać się jego ofiarami. W tych warunkach każdy rozejm wydaje się kruchy a każda nadzieja na normalność - nierealna. Jeden człowiek musi zabić drugiego - i nie ma w tym nic osobistego

Omagh, 2004 (Zamach w Omagh). Wygląda na to, że po ponad 30 latach konfliktu w Irlandii wreszcie zapanuje spokój. Jest środek lata - rok 1998. Irlandczycy mają już dość bratobójczych walk i chcą żyć bez strachu dlatego w nadchodzącym referendum będą głosować za rozbrojeniem i pokojem na Wyspie. Jednak niespodziewanie pośrodku małej miejscowości Omagh wybucha bomba. W zamachu ginie 29 osób a kolejnych 220 trafia do szpitala. Do zamachu przyznaje się Prawdziwa IRA (Real IRA), która nieudolnie stara się kontynuować myśli niepodległościowe. Jednak od tego momentu RIRA staje się synonimem bezdennej głupoty i najgorszego irlandzkiego terroryzmu; w zamachu poszkodowani zostali bez wyjątku wszyscy. W Omagh, gdzie do tej pory katolicy z protestantami żyli bardzo zgodnie rozpoczyna się ostatecznie proces pokojowy. Zobacz fragment.
 
Five minutes of Heaven, 2009 (Pięć minut nieba). Rok 1975, Irlandia Północna. Nastoletni Alistair wstępuje jako ochotnik do protestanckiej bojówki UVF. W ramach bojowego chrztu strzela do młodego katolika - Jima. Przypadkowym świadkiem zabójstwa jest brat Jima - mały Joe. Mijają 33 lata i dochodzi do ich ponownego spotkania. Alistair - protestancki zabójca, który nie umie sobie ułożyć życia, bo wszędzie widzi małego Joe ma z nim spotkać się przed telewizyjnymi kamerami. Joe przez całe dorosłe życie planował jak zemścić się na człowieku, który zniszczył jego świat i teraz będzie miał wreszcie okazję. Czy możliwe będzie pojednanie, czy jednak zwyciężą emocje i niegasnąca chęć zemsty? Bardzo dobry i mądry film podsumowujący długi okres konfliktu w Irlandii Północnej. Zobacz fragment.

czwartek, 8 grudnia 2011

Phoenix Park w Dublinie

Dublińczycy szczycą się tym, że w ich stolicy jest największy park miejski w Europie. Park założył w 1662 roku Duke of Ormond specjalnie po to, aby król Karol II miał gdzie polować na bażanty i daniele. Park ogrodzono aby zwierzęta nie uciekły; król i jego goście nie wytrzebili wszystkich zwierząt, dlatego można je spotkać również obecnie - na przykład grając w piłkę na jednym z wielu parkowych boisk.
      Daniele (zwane też jeleniami) w Phoenix Park
W 1745 roku park udostępniono mieszkańcom, stał się on idealnym miejscem na szybką ucieczkę z miasta. W 1830 roku powstał tu jeden z pierwszych europejskich ogrodów zoologicznych, który wydał światu lwa ryczącego w czołówkach filmów MGM. Natomiast jeśli chodzi o mitycznego ptaka zwanego feniksem, to nie ma on żadnego związku z nazwą Phoenix Park. Irlandzka nazwa Páirc an Fhionnuisce oznacza "park czystej wody", której źródło tu gdzieś biło. Pomnik z podobizną feniksa kazał postawić na otwarcie parku angielski Lord Chersterfield. W jego języku irlandzkie słowo Fhionnuisce brzmiało Phoenix.
  Phoenix Monument
Phoenix Park ma powierzchnię 700 hektarów a mury długości 16 kilometrów. Tylko mała część parku jest celowo zaprojektowana - to People's Park z żywopłotami, jeziorkami i klombami. Pozostała część to łąki, tereny rekreacyjne, laski i zarośla, ścieżki do spacerów i pomniki. Jednym z nich jest Monument Wellingtona z 1817 roku z płaskorzeźbami odlanymi z armat napoleońskich, które ów Duke of Wellington zdobył pod Waterloo.
  Wellington Monument, Phoenix Park
Podobno to najwyższy monument w Europie (63 metry) a byłby pewnie jeszcze wyższy. Jednak Irlandczykom nie spodobało się to, że urodzony w Irlandii Wellington zaprzecza swojemu pochodzeniu. Powiedział bowiem: "A gdybym urodził się w stajni, czy przez to stałbym się koniem?". Pomnik powstawał ze składek społecznych, więc po takiej deklaracji fundusze szybko wyschły. 
  Wellington Monument, Phoenix Park
Tuż obok pomnika Feniksa znajduje się wjazd do posiadłości Lorda Namiestnika Irlandii - reprezentującego brytyjską Koronę aż do 1922 roku, kiedy to powstało Wolne Państwo Irlandzkie, a dom Namiestnika stał się domem Prezydenta Irlandii. Irlandzka nazwa - Áras an Uachtaráin - to właśnie oznacza.
   Wjazd do Białego Domu w Dublinie
Mary Robinson - pierwsza kobieta na stanowisku Prezydenta Irlandii - zapoczątkowała ciekawy zwyczaj - w oknie kuchennym widocznym od strony głównej alei Parku co noc zapalane jest symboliczne światło. To wyraz pamięci o wszystkich Irlandczykach, którzy musieli wyemigrować z ojczyzny.    
  Dubliński White House
Po drugiej stronie kolumny Feniksa jest ambasada USA - kraju, który przyjął najwięcej irlandzkich emigrantów. 
  Ambasada USA, Phoenix Park
Nieco dalej znajduje się wysoki krzyż papieski - na tym pagórku papież Jan Paweł II podczas wizyty do Irlandii w 1979 roku odprawił mszę dla ponad miliona osób.
  Papal Cross, Phoenix Park
Tuż obok Centrum Turystycznego, gdzie można się posilić znajduje się najstarsza budowla w Parku - to zamek Ashtown z 1430 roku. Warownia wybudowana była w czasach, kiedy król Anglii oferował godziwe wynagrodzenie każdemu, kto wzmocni jego władzę na terenie podbitej Irlandii. W XV wieku oznaczało to 10 funtów. Ashtown Castle na parterze zamiast okien miał tylko małe otwory, służące do częstowania śrutem nieproszonych gości. Zamek można zwiedzać codziennie o 14.00 - tylko z przewodnikiem.   
  Ashtown Castle, Phoenix Park
Na terenie Phoenix Park znajduje się również kwatera główna Gardy (irlandzkiej policji), jest dom, w którym jako dzieciak mieszkał Winston Churchill, jest najstarszy w Irlandii klub krykietowy, jest też główna siedziba Ordnance Survey Ireland wydającej bardzo dokładne mapy, z których nieraz korzystam szukając bardzo starych kamieni w polu. Przez środek Parku biegnie idealnie prosta aleja Chesterfield Avenue długa na ponad 4 km. Zaparkować można prawie na całej długości, by potem poleżeć w trawie, pograć, pobiegać lub zanurzyć się w zagajnik w poszukiwaniu spacerujących beztrosko półdzikich danieli
 

piątek, 2 grudnia 2011

Pierwsze mapy Irlandii

Generał Oliver Cromwell nie jest postacią, którą Irlandczycy darzyliby szacunkiem. W roku 1649 na zlecenie angielskiego parlamentu Cromwell przy użyciu Armii Nowego Wzoru przeprowadził krwawy najazd na Irlandię aby ją ostatecznie i całkowicie Anglii podporządkować. W ciągu czterech lat praktycznie cała Irlandia została zajęta. Wszystkie fortece zostały zdobyte, punkty oporu zostały rozbite, klasztory spalone lub zamienione na koszary. Wojsko zarekwirowało olbrzymie połacie gruntów. Dla Irlandczyków Cromwell stał się okrutnym rzeźnikiem katolików a dla Anglików - bohaterskim obrońcą wiary protestanckiej. 
  Mural w Belfaście
Po zakończonej misji, w 1653 roku Oliver Cromwell patrząc na dzieło zniszczenia, którego był autorem postanowił, że pora zrobić jakieś mapy tej dzikiej krainy po której błąkają się rzesze wygłodniałych zakonników, ubogich katolików i owiec. Do tej pory nie było żadnych dokładnych map Irlandii a żołnierze Cromwella wysadzeni na irlandzki brzeg dostali proste rozkazy: mieli iść przed siebie, palić, rabować i zabijać aż dojdą do drugiego końca wyspy. I tak we wszystkich kierunkach.
  Courtesy Clare County Library
Zadanie stworzenia dokładnych map otrzymał dobrze zapowiadający się angielski naukowiec William Petty. Cromwell lubił szybkie działania, więc Petty również musiał się spieszyć. Zaprojektował i wykonał proste urządzenia pomiarowe pozwalające obliczać odległości i różnice poziomów. Opracował kierunki wykonywania pomiarów oraz sposób ich zapisywania. W końcu przeszkolił około tysiąca żołnierzy do tej pracy. Celem całej tej pracy było zrobienie jak najdokładniejszych planów podbitych terenów, więc na mapach miały znaleźć się góry, rzeki, bagna i pastwiska, drogi oraz przede wszystkim dotychczasowe posiadłości brytyjskiej szlachty (barony) oraz granice parafii (parish) - ówczesne jednostki administracyjne.
  Courtesy Clare County Library
Dokonywanie pomiarów i obserwacji okazało się dość ciężką pracą. Wybrani na mierniczych żołnierze najczęściej poruszali się dwójkami lub trójkami i zdani byli na własne siły. Zimowa aura nie sprzyjała pomiarom bagnisk, torfowisk i górskich terenów, miejscowi nie byli zbyt gościnni a czasem wręcz wrogo nastawieni. Po trzynastu miesiącach wysłannicy jednak wrócili z zapiskami i pierwsze dokładne pomiary Irlandii zostały ukończone. William Petty na ich podstawie wykonał dziesiątki arkuszy najdokładniejszych jak do tej pory map Irlandii, które odebrał od niego generał Cromwell - już jako nominowany przez angielskiego króla Lord Protektor Irlandii.
  Courtesy Clare County Library
Pomiary Petty’ego znane są pod nazwą Down Survey a jego mapy oglądać można dziś w wielu irlandzkich muzeach. Za swoją pracę Petty otrzymał wynagrodzenie w wysokości 9 tysięcy funtów oraz 30 tysięcy akrów w Kenmare na zachodzie Irlandii. Po wykonaniu map William Petty stał się w Anglii dość sławną i poważaną osobą. Wkrótce potem został jednym z założycieli pierwszego na świecie towarzystwa naukowego – The Royal Society w Londynie. A generała Cromwella Irlandczycy nienawidzą do dziś. 

O CZYM JEST TEN BLOG

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...